Delfy
U stóp stromych zboczy góry Parnas leżą Delfy - jedno z najsłynniejszych, jak nie najsłynniejsze, miasto starożytnej Grecji. Tysiace ludzi przybywało tam, by móc radzić sie wyroczni Apollina. Jego arcykapłanka zwana Pytią, wprawiwszy się w trans, przepowiadała przyszłość,
Najpotężniejsza i najbardziej szanowana wyrocznia swiata antycznego miesciła sie w centralnej Grecji, w swiatyni Apollina w Delfach. Dla starożytnych Greków delfy były centrum swiata. Zgodnie z stara legenda sam Zeus - król Bogów wypuscił dwa anioły; miejsce gdzie sie spotkały - Delfy - uznano za pępek swiata. Miejsce te zaznaczona kamieniem "omphalos" co oznacza pępek.
W 1400 r.p.n.e Delfy zostały poswiecone Gai gogini ziemi. Legenda głosi ze swietego miejsca pilnował swiety pyton, którego zabił Apollo, syn Zeusa. W tym własnie miejscu Apollo ustanowił swoją własną wyrocznię, której rolę pełniło medium nazwane Pytią.
W VII i VI w.p.n.e kiedy wyrocznia delficka była u szczytu popularnosci, tysiace pielgrzymów przybywało tam, aby za posrednictwem Pytii zasiegnąc rady Apollina.
Podróż do Delf nie była wcale łatwa. Delfy leża na południowym zboczu góry Parnas (570 m.n.p.m), niektórzy wedrowali pieszo inni przypływali statkami, wysiadali na lad w porcie noszacym obecnie nazwe Itea - przemierzajac szeroką równinę w stronę góry Parnos, po czym podązali Drogą Świętą ku światyni Apollina.
Pytia miejscowa kobieta w srednim wieku siedziała w sanktuarium w swiatyni na złotym trójnogu ustawionym ponad rozpadliną w ziemi. Cały czas była w transie żujac liscie wawrzynu badz wdychajac trujace opary wydobywajace się z szczeliny. DLatego tez swoje przepowiednie wygłaszała posród niespójnych , szalonych dzwięków.
Przebieg ceremonii uzyskania wyroczni był znakomicie przemyslony.
- pytajacy musiał oczyscic się w wodzie z zródła Kastalijskiego
- odbywał rytuał skrapiania zimną woda kozła gdy ten zadrżał, mógł zwierza złozyc w ofierze.
- wnoszenie opłaty
- napisał na tabliczce pytanie do wyroczni
Odpowiedz Pytii były czasem metne, interpretował je kapłan po czym wierszem przekazywał patentowi.
U wyroczni zasiegano porad w wielu kwestjach politycznych, w sprawach codziennych.
Wyrocznia ta czasem wygłaszała swoje opinie jednoznacznie. Doskonałym przykładem takiej przepowiedni był Sokrates, któremu powiedziała ze jest najmadrzejszym człowiekiem w Grecji, wiele jednak było metnych proroctw, Krezus król Lidii zapytał co sie stanie jesli zaatakuje Persję. Usłyszał tajemniczą odpowiedz, ze upadnie wielekie imperium. Wyruszył na wojnę, ale w jej wyniku to jego własne imperium legło w gruzach.
Jednak reputacja wyroczni w V w.p.n.e zaczęła podupadać. Wiele ludzi którzy zasiegali jej rady poddawali sie takim wpływom róznych miast, takich jak Ateny czy tez Sparta.
W 360 roku cesarz Julian Apostata zasięgnał rady, i usłyszał odpowiedz: "Powiedz Królowi, ze przepiekna swiatynia legła w gruzach, Apollo nie ma dachu nad głowa, liscie wawrzynu milcza a prorocze zródła i fontanny wyschły" Taki był koniec wyroczni w Delfach. Została ona oficjalnie zamknieta 385 roku. Do dzis dnia mozna ogladac ruiny gdzie stała wyrocznia Apollina.
Czarownice z Polski
Do spokojnego, słowiańskiego zaścianka wielkie polowanie na czarownice zawitało dosyć późno. Pierwszą znaną nam czarownicę stracono w 1511 roku, w Waliszewie koło Poznania. Osławieni inkwizytorzy nie mieli nic wspólnego z wyrokiem – kobiecinę skazał sąd miejski. Co było później, trudno powiedzieć: przyjmuje się, że na śmierć skazano od 5 do 10 tysięcy domniemanych czarownic. Skąd biorą się owe szacunki, ciężko zgadnąć, jako że zasoby archiwów nie zostały jeszcze dokładnie przebadane. Wiadomo natomiast, że polowanie na czarownice trwało w Polsce dłużej, niż w innych krajach europejskich i jeszcze w wieku XIX podobno chłopstwo utłukło kilka nieszczęsnych babin, co zresztą pruska propaganda skwapliwie wykorzystała jako dowód ogólnego zdziczenia i cywilizacyjnego zacofania Polaków.
Same czarownice znamy jedynie z przekazów pośrednich – pośrednich, więc i stronniczych, trudno bowiem polegać na zeznaniach wymuszonych na torturach. Nawet zeznania "dobrowolne" niekoniecznie zasługują na wiarę, ponieważ przed rozpoczęciem badania kat miał zwyczaj oprowadzać rzekomą wiedźmę po izbie tortur i wyjaśniać jej funkcjonowanie zgromadzonych tam przedmiotów. Nic dziwnego, że skonfrontowana z katowskimi narzędziami niewiasta nabierała większej ochoty do zeznań, zaś sam dobór pytań zadawanych przez oprawcę mógł sugerować odpowiedzi. Stąd dośc trudno jest zgadywać, czy oskarżone o czary naprawdę stosowały jakieś praktyki magiczne i na czym one polegały.
Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że istniały dwa poziomy magicznych stereotypów. Dla wieśniaka z podlaskiej wioszczyny wiedźmą była baba, która osusza wymiona krów i sprowadza niepłodność na niewiasty. Dla sędziów i ludzi obeznanych z traktatami demonologicznymi, wiedźma była heretyczką, służyła szatanowi i w piątkowe latała na sabaty. Sędziowie i kaznodzieje prawili, że diabeł spółkuje z wiedźmami pod postacią kozła, zaś jego nasienie jest zimne jak lód; wieśniacy przyjmowali te rewelacje z zadziwieniem. Dopiero po pewnym czasie oba zespoły wierzeń, ludowy i elitarny, przemieszały się ze sobą. Należy jednak pamiętać, że stereotyp wiedźmy nigdy nie był statyczny, zmieniał się pod wpływem literatury demonologicznej, ale też "wymogów chwili". Dlatego czarownicą mogła być równie dobrze zamożna wdowa po majstrze cechowym ("za dobrze się babie powodzi, musi być z czartem w spółce"), jak i uboga żebraczka ("odmówiłam jej jałmużny, popatrzyła koso na kołyskę i na drugi dzień dziecko zmarło – ani chybi wiedźma rzuciła urok"). Polowania na czarownice miały własną dynamikę i niejednokrotnie służyły nie tyle pognębieniu diabelskich zastępów, ile celom daleko bardziej praktycznym i przyziemnym. Pozwalały usunąć kłótliwą sąsiadkę, zagrabić dobytek zamożnej mieszczki czy pozbyć się z wioski kłopotliwej ladacznicy. Oskarżenie o czary było tu o tyle użyteczne, że ofierze było bardzo trudno udowodnić własną niewinność; zresztą same sądy częstokroć zdawały sobie sprawę, że procesy są skutkiem zadawnionych konfliktów. Próbowano ów proceder jakoś ukrócić. Na przykład włoska inkwizycja wymagała, aby oskarżyciel, który nie był w stanie dowieść słuszności zarzutów, ponosił karę, miałaby spotkać ofiarę oszczerstw.
Wrozka z Endor
Starożytne a także prymitywne ludy miały zdolność porozumiewania sie ze swoimi zmarłymi. Według osob zajmujących się tą problematyką ta prawdziwa czy tez urojona zdolnosc znikła na tysiac lat przed Chrystusem. W tym samym czasie pojawiły się 2 rózne opisy prób kontaktów z tamtą stroną. Jedną z nich mamy przedstawioną w Odysei Homera i dotyczy wyprawy Odyseusza do Krainy Umarłych, celem zasiegniecia rady u Tejrezjasza. Druga pochodzi z biblijnej księgi Samuela. Saul król Izraela, podejmuje próbę uzyskania wskazówek od zmarłego proroka Sameula za posrednictwem wróżki z Endor.
Postępowanie Odyseusza jest dla nas zupełnie obce...wrecz poganskie, mimo ze powtarzało się kolejno w różnych kulturach do pierwszego tysiaclecia przed Jezusem. XI księga Odysei ukazuje Odyseusza, kiedy przybywa do miejsca znanego z kontaktów z umarłymi, "głebokiej rzeki wpadajacej do oceanu na koncu swiata" tam Odyseusz wykonuje dół do zlewania krwi ofiarnej i podrzyna gardła owcom czekajac tym samym az ukaze mu się Tejrezjasz, ktorego pomocy potrzebuje. Dane jest mu widziec także ducha swojej zmarłej matki o której smierci nie wiedział poniewaz długo przebywał poza swoim domem. W tej próbie kontaktu nie wystepuje zadne medium zaden kapłan czy też jakikolwiek inny posrednik. Kontakt nawiazuje się poprzez skladanie krwawych ofiar: aby usłyszec badz zobaczyć ducha ktory nas interesuje trzeba wlasnie jemu pozwolić napic się krwi. Tejrezjasz wyjasnił Odyseuszowi gdy ten pyta, co winien uczynic, aby duch zmarłej matki do niego przemówił. " Łatwo Ci na to odpowiedzić.. Komu z umarlych pozwolisz się napić krwi, ten ci sie nieomylnie odezwie, komu zabronisz, wróci skad przyszedł.
W Epirze w północno-zachodniej Grecji, nad legendarną rzeką umarłych Acheron, do dzis dnia przetrwały ruiny Nekromanteionu, starozytnego osrodka kultu zmarłych, nazywanego "Miejscem Wyroczni Umarłych".>
W starożytnosci przyjezdzali tu pielgrzymi pragnacy rozmawiać ze zmarłymi krewnymi. Stosowali oni rytuał podobny do tego opisanego w Odysei. Po prostu składano krwawe ofiary w nastepsttwie czego pojawiały się zmarli których obecnosc bezposrednio doswiadczano.
Inaczej przedstawione zostały poczynania wspomnianego już Saula w pierwszej biblijnej ksiedze Samuela. Saul był pierwszym królem Izraela; miał trudne zadanie zaprowadzenia ładu w kraju rozdzieranym konfliktami wewnetrznymi pomiedzy wyznawcami prawa Mojzeszowego a poganami oraz nekanym napasciami zaborczymi, wojowniczych Filistynów. Aby narzucic prawo Mojzeszowe, Saul zakazł poganskich praktyk magicznych, które ułatwiały kontakt ze zmarłymi. "Nie znajduje sie posród Ciebie nikt.. kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych... Obrzydliwy jest bowiem dla Pana ten który to czyni.." W rezultacie Ci którzy sie zajmowali magią badz tez wywoływaniem duchów musiał albo uciekąz z królestwa Saula albo ukrywać się ze swymi praktykami.
Pomimo dawnych wierzen, chociaz skutecznie stłumionych wielu z nas do nia dzisiejszego radzi sie gwiazd czy tez horoskopów astrologicznych a nie ma to nic wspolnego z ich wiarą.
Saul zagrozony wypowiedzeniem wojny przez Filistynów i nie znajdując innego wyjcia (pan nie odpowiadał przez sny ani przez (urim-wyrocznię ani tez przez proroków...) Wiec ow zrozpaczony władca postanowił złamac własne zasady aby dowiedzieć sie co gotuje mu los i jak winien postapic. Uznał iz jedynym ratunkiem bedzie próba uzyskania rady niedawno zmarłego proroka Samuela który to własnie namascił go na pierwszego króla Izraela.
Własnie w księdze Samuela nastepuje opis dramatycznej sceny: dworzanie wynajdują mu wróżke zajmującą się czarna magią. Po 24h poscie pod osłoną nocy Saul w przebraniu udaje się do wrózki z Endor. Gdy juz do niej przybywa prosi: proszę Cie zawróż mi przez ducha (obh) i spraw, niech przyjdzie ten, którego Ci wymienie. Wywołaj mi Samuela. Czarownica madrze na początku tłumaczyła iz jest to niezgodne z sprawem ale król Sual zapewnił ją ze nic jej nie grozi a po chwili ona odpowiada: Widzę istotę pozaziemską (w orginale słowo elohim po hebrajsku "bóg") wyłaniajace sie z ziemi.
Saul wówczas pyta: Jak wygląda? Czarownica odpowiada: jest to starzec okryty płaszczem. Dalej Saul rozpoznał Samuela. Niedługo trwała jego radosc poniewaz Samuel rozłoscił sie na niego ze osmielił sie go przywoływać. Gdy zas Saul powiedział z czym przybywa, usłyszał to, czego najbardziej się bał i usłyszec nie chciał: ze zostanie pobity.
W przypadku Saula mogło dojsc do oszustwa. Poniewaz w tym kontakcie wystepuje "posrednik" bo nie wszyscy na pewno zwierzymy osobie drugiej. Takie watpliowsci mamy dzis ale co ciekawe mieli juz je osoby w V wieku przed Chrystusem o czym swiadcza uwagi na temat "monteis= jasnowidzó" owych czasów wygłaszanych przez posłanca w sztuce Eurypidesa Helena: Lecz jakie fałszywe i kłamstwa pełne sa wrózby wrózbitów... Po cóż wyrocznie zatem= prosmy bogów niosac ofiary, skonczmy z wyroczniami. To wymyslone , by oszukać ludzi"
Kultura kretenska i mykenska.
Kultura Kreteńska
W starożytnej Grecji były dwa najstarsze ośrodki kultury. Pierwszy z nich znajdował się na greckiej wyspie - Krecie, stad nazwa kultury kreteńskiej. Według mitologii greckiej to właśnie tutaj, na Krecie, urodził się Zeus. Najstarsze ślady osadnictwa pochodzą z 2500 lat p.n.e., jednakże lata swojej świetności Kreta przeżywała w 2000 r. p.n.e. za panowania króla Minosa. Oprócz sprawowania rządów, władca Krety posiadał także status najwyższego kapłana. Społeczeństwa, tak bardzo zróżnicowane pod względem zamożności, zajmowało się głównie rybołówstwem, handlem z Grecją, Fenicją i Egiptem, żeglugą, inżynierią, budownictwem i sztuką. Kupcy sprowadzali na wyspę cenne surowce: złoto, srebro, ołów, cynę, miedź, kość słoniową. W okresie największego rozkwitu wsypy, wybudowano tam wspaniałe pałace, wyposażone w kanalizację. Sam pałac króla Minosa znajdujący się w stolicy - Knossos, świadczy o niebywałej kunszcie budowniczym. Był to zespół budynków długości 150 m i szerokości 100 m. Znajdowało się tam 1400 pomieszczeń należących do władcy oraz przeznaczonych na urzędy. W centralnym punkcie pałacu znajdował się plac do wyprawiania uroczystości. Zbudowano wówczas również akwedukty, porty, a także brukowane drogi. Jak już wspomniałam, mieszkańcy Krety zajmowali się także sztuką. Ściany pomieszczeń przykrywały wspaniałe freski. We wnętrzach dostrzec można było przedmioty bogato zdobione metalami, kamieniami szlachetnymi i kością słoniową. Brak murów obronnych na wyspie może świadczyć o poczuciu bezpieczeństwa tej wielkiej potęgi. Mimo iż kultura kreteńska była bogatą i wspaniale rozwijającą się cywilizacją, nagle, około 1450 r. p.n.e. wyginęła. Przypuszcza się, ze nastąpiło to wskutek trzęsienia ziemi bądź wybuchu wulkanu, który zniszczył doszczętnie Kretę, pozostawiając jedynie kilka ruin znakomitych budowli.
Kultura Mykeńska
W 1700 r. p.n.e. we wschodniej części Półwyspu Peloponeskiego pojawiło się jedno z greckich plemion - Achajowie. Na terenie tym utworzyli swoje osady, jednak nigdy nie starali się utworzyć jednego, silnego państwa. Wszystkimi osadami Achajów dowodził król będący władcą miasta Myken. Najsłynniejszym był Agamemnon - legendarny przywódca wojny trojańskiej. Mykeńczycy zajmowali się głównie inżynierią. Stawiali mosty, wznosili pałace, mury obronne. Potrafili też nawadniać i osuszać glebę. Większość mieszkańców jednak zajmowała się rolnictwem. Część Mykeńczyków trudziła się również handlem w basenie Morza Śródziemnego. Świetność kultury mykeńskiej została przerwana w XII wieku p.n.e. przez najeźdźców - plemiona Dorów, którzy posługując się bronią z żelaza pokonali Mykeńczyków i na południu półwyspu utworzyli własne państwo ze stolicą w Sparcie. Plemiona greckie wierzyły, ze pochodzą od legendarnego przodka - Hellena, stad właśnie nazwa kraju - Helladą. Z czasem, jak przybywało ludzi na półwyspie, brakowało miejsca na uprawy. Dlatego też ludzie zaczęli przenosić się na inne tereny, co dało początek kolonizacji greckiej.
Stonehenge: Kosmiczna Swistynia
Pomnik ten jest wielką tajemnica minionej religii i nauki. Zbudowany z potężnych kamiennych ciosów, tworzy krąg zwany stonehenge. Dla świata do dnia dzisiejszego stanowi odwieczną zagadkę. Jest cudem architektonicznym, a także dowodem ludzkiej wyobraźni. Czym naprawdę jest Stonehenge? Czy jest to starożytne cmentarzysko, czy też prehistoryczne obserwatorium astronomiczne, a może miejsce potężnych magicznych mocy?
Głazy Stonehenge piętrzą się po środku równiny Salisbyry w Wilshire. Do dziś są niewyjaśnioną łamigłówka. Tylko 13 kilometrów od kręgu, znajduje się jedna z najpiękniejszych katedr Anglii, a przecież siedem stuleci które minęły od jej wybudowania, to chwila wobec wieku kamiennego kręgu.
To co dziś zostało z kręgu to tylko cień dawnej świetności. Połowa z jej kamieni runęła bądź zaginęła. Dlatego dziś można zobaczyć wielkie braki, które kiedyś tworzyły przepiękna całość.
Budowa rozpoczęła się w 2800 roku przed nasza era, lecz daty są sprzeczne, inni uważają że został wybudowany tysiąc lat później kiedy wykopano rów i wydrążono 56 jam, dziś nazywamy je pierścieniami Aubreya. Na cześć ich odkrywcy. Heelstone jest kamieniem który wyznacza wejście na teren. Stoi poza kręgiem na swoim pierwotnym miejscu. Koło niego położone są dwa inne pierścienie jam -Y i Z- które mogą mieć znaczenie czysto astronomiczne.
Aura tejemniczości..
Do dnia dzisiejszego, jest jednym z najczęściej odwiedzanych stanowisk archeologicznych. Aura, jaka otacza to miejsce przyciąga turystów zwłaszcza w okresie letniego przesilenia. Mawiano że to niekorzystnie wpływa na stan zabytku, dlatego dojście do kregu zostało znacznie ograniczone.
Starożytne Cmentarzysko...
Wielu współczesnych archeologów , wskazuje na kopce które znajdują się w okolicy, będącej zresztą największym skupiskiem kurhanów grzebalnych w Brytanii, że Stonehenge służył jako obrzędowe cmentarzysko. W wielu jamach, znaleziono ślady kremacji. Jednak mogły one służyć w innych celach, przy obrzędach rytualnych związanych z winem. Rolnicy wlewali je do jam, aby zdobyć przychylność bogów rządzących siłami przyrody.
Czarnoksiężnik Potężny Merlin
Według średniowiecznego pisarza Geoffreya of Manmouth'a, to właśnie czarnoksiężnik Merlin, przyniósł głazy Stonhenge na równinę Salisbury.
Geoffrey'a pisał że Merlin bez trudu układał masywne kamienie. W jaki sposób? Każdy pewnie się domyśla.
Astonomiczny kalendarz?
Kamienie układają się w linie która pozwala precyzyjnie określić punkt wschodu i zachodu słońca, a także fazy księżyca, szczególnie w czasie letniego jak i zimowego przesilenia. Możliwym jest fakt, że tak właśnie pogańscy kapłani, specjalnie używali 30 jam Y a także 29 jam Z, do obliczania kolejnych miesięcy.
Megalit ów Saksonowie, nazwali Stonehenge - co znaczy kamienna szubienice. (stone - kamień) (heng -wisieć, wieszać), albo też rozumiano (Hencg -otaczac). Nadano mu także miano - Taniec Giganta. XVII-wieczny architekt Ingio Jones dowodził, że głazy są pozostałością po rzymskiej świątyni.
Inni uważają że w tym kamiennym kręgu, druidzi oddawali cześć słońcu i składali ofiary z ludzi. Jedna szybko obalono ten pogląd, wszak Stonehange, został ukończony, tysiąc lat przed rozkwitem kultu druidów.
Druidzi - celtyccy kapłani...
Aby zostać strażnikiem świętej wiedzy, druidzi przygotowywali się do tego przez wiele lat. Czasem przygotowania trwały nawet 20 lat. Druidzi byli mistrzami magii, a także manipulowania nadprzyrodzonymi siłami. Oprócz kapłaństwa zajmowali sie wymierzaniem sprawiedliwości a także kierowaniem działaniami celtyckich wodzów i królów ,rządzących w Brytanii, Irlandii i Francji.
Celtyckie słowo "druid", oznacza znającego dąb. Odbywali swoje obrzędy na terenach zalesionych. Byli odziani w białe szaty, czcili liczne wojownicze bóstwa, którym składali ofiary z ludzi i zwierząt. Najczęściej ofiary składali, w czasie świat związanych z porami roku.
Wierzenia Celtyckich kapłanów...
Wierzyli oni bowiem że siedliskiem duszy jest głowa. Obawiali się że głowa oddzielona od ciała - zachowuje świadomość danej osoby – może zostać użyta do celów magicznych. Druidzi przechowywali suszone ludzkie głowy, czasami znajdowano je w miejscach gdzie odprawiali swe obrzędy. W 1988 roku współczśni druidzi, którzy nie mają związku z celtyckim bractwem, świętowali w Stonehenge letnie przesilenie... Tym samym wrócili do korzeni...
Dla nas Stonehenge jest pięknym monumentem, któremu trzeba oddać należyty szacunek. Nie wiadomo tak naprawdę jak powstał, i w jakim celu, ale ważne powinno być to abyśmy potrafili dostrzec jego siłę.
Takht-I Sulaiman
Wysoko w górach północnego Iranu leża ruliny starożytnego miasta - najświetszego miasta staroperskiej religii, której trzech kapłanów złożyło pokłon dzieciątku Jezus.
W sercu ruin sasanidzkiego miasta Shiz, nazwanego przez Mongołów Saturiq a dzis znanego pod nazwa Takht-I Sulaiman (Tron Salomona) mieści sie jezioro o średnicy około 100 metrów. Wody tej sadzawki która rzekomo nie ma dna sa bogate w minerały.
Aż do nadejscia islamu to piekna, a zarazem tajemnicze jezioro uwazane bylo za głowny ośrodek religijny Iranu.
Niemiecki instytut archeologiczny który przeprowadził tam badania dowiódł ze istotnie miejsce te bylo centrum zoroastryzmu - starożytnej religii bazujacej na koncepcji wiecznej walki pomiedzy bogiem stworzenia, a duchem zła.
Bardzo możliwe ze trzech medrców (albo magów) którzy ponoć wyruszyli w Saveh w Iranie, aby złożyc hołd dzieciatku Jezus w Betlejem, byli zoroastranskimi kapłanami. (nazwa magów określano plemie pierwotnie żyjace na północnym zachodzie Iranu) To własnie od magów pochodzi słowo "magiczny", używane do obrzedów religijnych zoroastryzmu.
Zwiazek pomiedzy Takht-I Sulaiman, a zoroastryzmem jest dla kilku tysiecy dziesiejszych wyznawców tej religii ważnym ogniwem łaczacym ich z przeszłoscia.
Zoroastranie opuścili Persję w VIII wieku uchodząc przed prześladowaniami muzułmanów. Kontakt z współwyznawcami odzyskali dopiero w XV wieku. Dzis znani są głownie pod nazwa persów i mieszkaja w Pakistanie oraz Indiach, lecz jak to czesto bywa ich zwolennicy rozrzuceni sa po całym swiecie.
Dzieje Takht-I Sulaiman oraz historia powstania zoroastryzmu splataja sie ze sobą, a ich początki siegaja plemienia Ariów, pradawnych załozycieli Iranu (nazwa oznacza "ziemie Ariów"). Czcili oni naturalne żywioły, zwłaszcza ogien i wode, w których upatrywali uosobienie swych bóstw toteż Takht-I Sulaiman - gdzie wystepują wulkany oraz jeziora zasilane woda z gorących zródeł -były dla nich szczególnie ważne.
Około 600 r.p.n.e należący do plemienia Ariów kapłan Zaratusztran (po gerecku brzmi Zoroaster) który uwazał sie za proroka, spróbował zreformować wierzenia religijne swych rodaków, uznajacych wielu bogów.
Ustalił zasady własnej wiary, która zyskała miano zoroastryzmu. Nowa religia zwierała zaczatki monoteizmu: naczelnym bogiem był Zaratusztry, Ahura Mazda (Ormuzd), "Pan Madry", któy wraz z pomniejszymi bóstwami ma w koncu pokonac Angra Mainju (Arymana), "Złego". Zaratusztra głosił ze człowiek ma obowiazek wybrać, po której stronie stoi w walece dobra ze złem, a jego dusza będzie potem sądzona za ten wybór.
Kilka aspektów starej religii połączona z nowa. Ogień, zarówno ten płonący w światyni czy domach uznano za świety - jako symbol Ahura Mazdy. Zoroastralianie szczególnie dbali aby nie skalać żywiołów, co szczególnie widać w obrzędach związanych ze śmiercia.
Zwłoki nie grzebano, by nie zanieczyscić ziemi, a także nie palono by nie skazić ognia.. Dlatego budowano z kamienia wielkie okragłe budowle tak zwane DAKHMES, czyli wieże milczenia. Na ich szczycie układano nagie ciało zmarłych. Wystawione tam ciało obierały do kosci sępy, a promienie słońca wyciagały dusze do nieba. Rytuał ten, do dzis dnia jest praktykowany przez persów.
Kazde miasto miało swój własny ogien. Były rózne jego kategorie:
- Atur Gusznasp - ogien wojowników i królów,
- Atur Burzen-Mihr - ogien rolinków
- AturFarnbag - ogień kapłanów.
Dzis wiemy ze jedyny Atur Gusznasp płonie w Takht-I Sulaiman.
Merlin
Merlin - czarnoksiężnik, prorok i doradca króla Artura - to najsławniejszy chyba czarownik wszech czasów. Ulubione angielskie legendy mówią, że za pomocą czarów potrafił wygrywać wojny, przedzierzgać się w charta albo jelenia, spoglądać w przyszłość i wpływać na ludzkie losy.
Chociaż Merlin i jego życie są przedmiotem legend, jego postać można łączyć z osobą żyjącego w szóstym wieku walijskiego poety Myrddyna, który oszalał podczas bitwy i schronił się w lasach Szkocji, gdzie przepowiadał przyszłość. Imię "Myrddyn" na "Merlin" zmienił historyk Geoffrey z Mounmouth, który wprowadził maga do angielskiego folkloru w swej Historia Regum Britanniae, kronice legendarnych początków Brytanii spoisanej w 1136 roku. W ciągu wieków legendę Merlina wzbogaciło wielu pisarzy, szczególnie sir Thomas Malory, utor piętnastowiecznej historii rycerzy Okrągłego Stołu zatytułowanej Le Morte d'Arthur ("Śmierć króla Artura").
Jak wiele mitycznych postaci, Merlin miał niezwykłych rodziców, którzy przekazali mu szczególne zdolności. Geoffrey z Monmouth donosi, że matka wielkiego maga była cnotliwa i prawa córka króla, a jego ojcem demon czy zły duch zwany inkubem. Merlin odziedziczył dobroć swej matki i czarodziejską moc ojca. Jeszcze w dzieciństwie zaprezentował nadprzyrodzone umiejętności, ratując w ten sposób swoje życie.
Historia zaczyna się od brytyjskiego władcy Wortigerna z piątego stulecia, który daremnie usiłował wznieść wieżę. Bez względu na to, jak daleko posunęli się z robotą budowniczowie, nocą cała ich praca rozsypywała się w proch. Zdesperowany Wortigern poradził się swych magów, ci zaś nakazali mu wzmocnić konstrukcję wieży, mieszając murarską zaprawę z krwią dziecka, którego ojcem nie jest człowiek. Królewscy wysłannicy, którzy mieli odnaleźć takie dziecko, wkrótce znaleźli Merlina i sprowadzili go na królewski dwór. Merlin, choć miał zaledwie siedem lat, wyjaśnił królowi, że wieża się wali, ponieważ budowana jest nad podziemnym jeziorem. Przepowiedział też, że kiedy jezioro zostanie osuszone, na dnie znajdą dwa śpiące w wydrążonych kamieniach smoki. Kiedy więc słowa Merlina okazały się prawdą, król darował mu życie.
Po śmierci Wortigerna Merlin został doradcą trzech królów - Aureliusza, Uthera Pendragona i jego syna, Artura. Według legendy, za panowania Aureliusza Merlin postawił jeden z angielskich skarbów - Stonehenge, za pomocą czarów przenosząc olbrzymie kamienne bloki z Irlandii. Aureliusz bardzo chciał wznieść jakiś imponujący monument, a Merlin wybrał kamienny krąg zwany w Irlandii Tańcem Olbrzymów, ze względu na jego domniemaną nadzwyczajną moc uzdrawiania. I choć piętnaście tysięcy żołnierzy uzbrojonych w liny i drabiny nie było w stanie ruszyć kamieni ani o cal, Merlin poradził sobie z nimi w okamgnieniu. Kamienne bloki, które dzięki magicznemu działaniu stały się lekkie jak piórka, przeniesione zostały do łodzi, a następnie na równinę Salisbury w Anglii, gdzie stoją do dziś. (W rzeczywistości Stonehenge powstało około 2100 roku przed nową erą, tysiące lat przed pojawieniem się najwcześniejszych podań o Merlinie. Ponieważ jednak wśród kamiennych bloków Stonehenge znajduje się kilka niebieskawych, które muszą pochodzić z Walii, jest ziarno prawdy w opowieściach o tym, że kamienie zostały znalezione gdzie indziej i sprowadzone drogą morską do Salisbury.
Za panowania Uthera Penddragona Merlin dokonał czegoś jeszcze śmielszego. Stało się tak bowiem, że Uther zakochał się w mężatce, księżnej o imieniu Igerna (Igraine), skutkiem czego jej małżonek, książę Kornwalii Gorlois zamknął ją w pilnie strzeżonym zamku. Tymczasem Merlin za pomocą czarów sprawił, że Uther przybrał postać Gorloisa i dzięki temu przedostał się do zamku. Straże dały się nabrać, tak samo zresztą jak Igerna. Tej nocy poczęty został Artur dziedzic Utherowego tronu i przyszły władca Anglii. Po latach, gdy prawdziwy Gorlois zginął w bitwie, Igerna i Uther pobrali się.
Merlin sprawował pieczę nad Arturem do chwili, kiedy ten wstąpił na tron, a później słuzył królowi jako prorok, czarodziej i doradca wojskowy, zapewniając mu wielkie sukcesy. Gdy Artur skończył piętnaście lat, Merlin pomógł mu zdobyć magiczny miecz, Ekskalibur. Później, pośród bitewnego zgiełku, nakazał mu trzymać miecz w pochwie, dopóki nie da mu sygnału. Artur posłuchał jego rady, co nie przyszł mu jednak łatwo, gdyż szala zwycięstwa chyliła się na stronę przeciwników. Lecz kiedy w końcu Merlin dał znak i Artur obnażył swój miecz i wzniósł go wysoko w górę, światłość, która z niego błysnęła, była tak oślepiająca, że nieprzyjacielscy rycerze zupełnie się pogubili. Los odwrócił się i Artur zwyciężył. W innej znów potyczce Merlin zapewnił Arturowi wygraną, rzucając na wojowników wroga czar, który sprawił, że posnęli na polu bitwy.
Merlin miał podobno zdolności transmutacji i umiał przemieniać się w dziecko, starca, kobietę, krasnala albo zwierzę w zależności od potrzeb. Potrafił kontrolować rozszalałe morze i sprawić, że mury Camelotu - zamku Artura - strząsały z siebie próbujących je sforsować nieprzyjaciół. Mimo tak nadzwyczajnych umiejętności wielki mag popełnił głupi błąd, który zadecydował o jego upadku. Zakochał się bowiem w czarodziejce Vivienne (kojarzonej czasem z Panią z Jeziora) i zdradził jej swe czarodziejskie tajemnice. Vivienne wykorzystała tę wiedzę przeciw niemu i na wieki uwięziła go wewnątrz dębu.
Niemniej jednak Merlin zajmuje w literaturze i legendach tak poczesne miejsce, że żaden inny mag nie dorównuje mu świetnością. Połączenie jego mądrości i czarodziejskiej waleczności przemawiało do rozmaitych artystów, tak że stał się wybitnym bohaterem niezliczonych dzieł literackich, teatralnych i filmowych. Nie należy się więc dziwić, że Albus Dumbledore odnotowuje w swej oficjalnej korespondencji, że jest kawalerem Orderu Merlina. To zaszczyt, z którego każdy mag byłby dumny.
Inna Magia - Historia Iluzji
Gdy pradawny człowiek zobaczył po raz pierwszy błyskawicę na niebie i nie mógł pojąć siły, która ją stworzyła, uznał że jest to efekt działania magii. Stworzył sobie boga, kierującego tą siłą i zaczął oddawać mu cześć, by zyskać sobie przychylność tajemniczych mocy. Tak powstał pierwszy na świecie rytuał, pierwsze przedstawienie magiczne, w którym ludzie próbują opanować siły, będące poza ich wpływami. Każde takie widowisko wymagało prowadzącego. Osoby godnej do kierowania innymi w trakcie tajemniczego obrzędu. Kogoś, kto potrafiłby kontaktować się z niewyjaśnionymi mocami, a tym samym posiadać jakąś boską cząstkę. Tak narodzili się szamani i cudotwórcy, którzy aby przekonać pozostałych o prawdziwości swojego powołania, stosowali sztuczki i triki. To oni byli pierwszymi iluzjonistami, których sposób zwodzenia niewiele się zmienił przez te tysiące lat. Zmienił się cel. Dzisiejsi szamani nie próbują przekonać widzów o swojej rzekomej boskości, ale chcą dostarczyć im rozrywki na najwyższym poziomie.
Pierwszym iluzjonistą, o którym posiadamy wiarygodne wiadomości był prawdopodobnie Egipcjanin - Dedi. Wspomina o nim "Papirus Westcar", pochodzący z około 2700 r.p.n.e. W nim to poznajemy opis pokazu wykonanego w obecności Faraona Cheopsa i jego świty: Dedi uciął gęsi głowę, po czym ptak zaczął jakby nigdy nic biegać po pomieszczeniu królewskim. Na koniec magik w niewyjaśniony sposób złączył uciętą głowę z resztą ciała zwierzęcia. Ożywiona gęś zaczęła gęgać. Numer ten Dedi powtórzył z pelikanem i wołem, odmówił jednak prośbie faraona, by zademonstrować to samo z człowiekiem.
Sztuką iluzji posługiwali się również starożytni kapłani (głównie egipscy, babilońscy i haldejscy). Opierając się na wiedzy z dziedziny matematyki, fizyki (głównie mechaniki), chemii i astronomii skonstruowali wiele urządzeń, które pozwoliły nadać iście magiczny charakter religijnym ceremoniom. Przy blasku księżyca drzwi do świątyni same się otwierały, spod ziemi wyrastały posągi, które wyciągały przed siebie błogosławione ręce. W ogromnych pustych salach rozlegały się tajemnicze głosy przepowiadające przyszłość.
Gdy w VI w. p.n.e. ukształtowało się cesarstwo perskie, wielu iluzjonistów z Egiptu i Babilonu przewędrowało w tamte rejony. Podczas wojen grecko - perskich magowie pojawili się również w starożytnej Grecji. To właśnie tam oprócz iluzjonistów - kapłanów wyodrębnili się iluzjoniści - artyści. Nazywano ich "Psephopaiktesami" i wzmianki o ich umiejętnościach można odnaleźć w dziele Platona "Republika". Magicy - artyści cieszyli się tak ogromną popularnością, że uświetniali swoją sztuką najbardziej okazałe uroczystości (Przyjęcie weselne, podczas zaślubin Aleksandra Wielkiego z córką Dariusza uświetniło trzech iluzjonistów: Scyminius, Filastrides i Heraklet). W tym samym okresie narodziła się kolejna istotna dziedzina sztuki, pokrewna iluzji - brzuchomówstwo. Prawdopodobnie słynna Pytia, kapłanka w Delfach, parała się tą sztuką. Jak widać okres starożytności był prawdziwym rozkwitem sztuki iluzji, która z jednej strony była wykorzystywana przez kapłanów do nadania magicznej atmosfery swoim obrzędom, z drugiej zaś, demonstrowana przez Psephopaiktesów, bawiła ludzi na weselach i innych uroczystościach.
Zjawa Ksiecia Alchemików.
Michał Sędziwój (1566-1646) w siedemnastowiecznej Europie był bardziej znany jako -Sendivogius Polonus. Nazywano go również i to częściej "księciem alchemików", był postacią godną pamięci.
Prawdopodobnie pochodził z okolic Nowego Sącza i tam właśnie pobierał pierwsze nauki. Był bardzo zdolnym i skorym do nauki dzieckiem. Jednak nie interesowały go wówczas tak znane i cenione zawody jak sędzia czy lekarz.
Jego marzeniem było posiąść sekret "kamienia filozoficznego", a także zamienianiem metali nieszlachetnych w złoto.
Po śmierci swojego ojca odziedziczył spory majątek. Postanowił że wyruszy w podróż po Europie. W czasie tej podróży, odwiedzał wielu światowej sławy alchemików. Pewnego dnia w czasie jego długiej i wyczerpującej podróży, wydarzyła się mu przygoda, która wywarła trwały wpływ na jego dalsze losy. Przejeżdżając przez Saksonię, uwolnił z wiezienia Sethona - włoskiego alchemika. Który trafił do aresztu ponieważ księciu Christianowi, który był bardzo chciwy, nie chciał zdradzić tajemnicy zamiany ołowiu w złoto. Za to został wtrącony do wiezienia i torturowany w okropny sposób. Dowodem wdzięczności, za uwolnienie go od tortur, których nie szczędzili mu królewscy oprawcy, nasz alchemik otrzymał wyjątkowy prezent - uncję proszku. Jednak nie był to zwykły bezwartościowy proszek, ów proszek miał zdolność przemienienia kilograma ołowiu w czyste złoto. Niestety niedługo po tym Sethon zmarł. Zostawił w spadku wszytko co posiadał, w tym swoją młodą żonę Weronikę.
Sędziwój szybko poślubił wdowę po sławnym alchemiku, i udał się z nią w podróż do Czech. Rudolf II, obecny król Czech, interesował się magią, alchemią i astrologia. Pewnego dnia Sendivogius , wrzucił do kotła kawałek ołowiu, i zmieszał z cudownym proszkiem który otrzymał w darze. Po chwili zamiast ołowiu wyciągnął sztabkę złota. Król był zachwycony, postanowił ten czyn uwiecznić na sklepieniu.
Niedługo potem Sędziwój , postanowił wyruszyć w dalszą podróż, tym razem do Wirtembergii. Ówczesny władca Fryderyk III, był znany z tego że lubił otaczać się wielkimi alchemikami, a nasz rodak właśnie do nich należał. Miał on niewątpliwie nadzieje, że dzięki temu udam mu się wreszcie napełnić swój pusty skarbiec dukatami. Na dworze króla Michał, z powodzeniem demonstrował swoje zdolności. Jednak Mühlenfels, dotychczasowy faworyt władcy, zazdrosny o splendory spływające na Sendivogiusa, pojmał go. Zniszczył wszytko co dostał w darze, i zabrał mu to co było dla niego najważniejsze - cudowny proszek. Przy pomocy swojego pomocnika, udało mu się wydostać z lochów, do jakich wtrącił go Mühlenfels. Dowiedział się o tym król i surowo ukarał sprawcę zajścia. Za wszelką cenę Fryderyk III, chciał załagodzić całą nieprzyjemną sprawę. Nadał naszemu alchemikowi, tytuł barona Serübau i dobra Leiningen, które wkrótce potem sprzedał by mieć na dalszą podróż.
Zmęczony ciągłymi podróżami wrócił do miasta swojej młodości - Nowego Sacza. Stamtąd udał się do Warszawy na dwór - Zygmunta III Wazy. Jednak jego alchemiczne próby nie dawały upragnionych efektów. Do śmierci pisał dzieła alchemiczne, jednak nigdy tak naprawdę nie udało mu się posiąść sekretu kamienia filozoficznego. Śmierć zabrała go pewnej nocy w 1646. Od tego momentu krążą wiele legend z jego udziałem. Których autentyczności nie można do dnia dzisiejszego podważyć.
Ludzie uważają że można spotkać jego zjawę która kroczy w uniwersyteckiej todze z wysoko podniesioną głową przez rynek swojego rodzinnego miasta, i rzuca przy tym na około siebie bezdźwięcznie złote monety. Powiadają iż gdy ktoś w noc sylwestrowa spotka zjawę, będzie miał wiele szczęścia w nowym roku, o ile serce nie odmówi mu posłuszeństwa.
Jeśli będziecie kiedykolwiek spędzać sylwestra w Nowym Sączu, nie zapomnijcie przed północą wybrać się na spacer przez rynek miasta. Może wam uda sie zobaczyć postać "księcia alchemików" i sypnie wam pod nogi dukaty - na szczęście w Nowym Rok
Pierscienie Mocy
Pierścienie mocy - u wikingów pierścień był potężnym symbolem mocy, szczęścia i sławy. Ten dar honorowy, rodzaj monety obiegowej, bywał czasem królewskim klejnotem rodzinnym, jak szwedzki Swiagriss. Magiczne pierścienie w mitologii germańskiej były również symbolami przeznaczenia, a w najbardziej posępnym wariancie, symbolem zagłady. Słynnym przykładem takiego pierścienia był pierścień Andwariaut, który złamał życie wielu istotom. Innym pierścieniem przynoszącym zagładę był Domhring Thora, krąg kamiennych posągów otaczający słup kaźni przed świątynią tego boga. Domhring symbolizował nieuchronność kary. Znacznie bardziej radosną, niemal bajkową naturę miał zdumiewający Draupnir należący do Odyna. Co osiem nocy tworzył dziewięć podobnych złotych pierścieni. Podobną naturę miał Pierścień Przysięgi Thora, symbol uczciwego współzawodnictwa i dobrej wiary. Pierścienie herosów zawsze przynosiły bogactwo i potęgę, ale nie zawsze dawały szczęście, czasem stawały się nawet powodem tragedii, budząc chciwość. Czyste pierścienie Orthnita, Wolfdietricha i Dietricha były symbolami kręgu mocy i wiecznej sławy.
Zaratusztrianizm
W drugim tysiącleciu p.n.e. w jednym z plemion rozpoczął swoją działalność Zaratusztra. Z biegiem czasu jego misja rozszerzyła się na wszystkie irańskie plemiona, zamieszkujące jeszcze wtedy rozległe stepy Azji Środkowej. Stworzona przez niego doktryna - Zaratusztrianizm - jest obecnie jedną z najstarszych na świcie, ciągle żywą i mającą wyznawców religią. Prorok głosił, że miał objawienie, w którym Ahura Mazda (Pana Mądrości) ukazał mu "prawdziwą religię". Zaratusztra wyniósł Ahura Mazdę do rangi najwyższego boga, stwórcy świata, jedynego, nie stworzonego, który istnieje wiecznie. Wyznawcy wierzą, że posiada on siedem emanacji zwanych "Świetlistymi istotami" lub "Świętą Siódemką" (można je też uznać za siedem atrybutów boga), a są to:
- Spenta Maju - Duch Święty, będący "podstawową substancją" Ahury Mazdy,
- Wohu Manah - Dobra Myśl,
- Asza Wahiszta - Najlepsza Prawość,
- Armaiti - Święte Oddanie,
- Chszatra Wairija - Panowanie nad pożądaniem,
- Haurwatat – Zdrowie,
- Ameretat - Długie Życie.
Zaratusztra zakazał również kultu demonów oraz składania krwawych ofiar. Najważniejsza doktryna zaratusztrianizmu jest zbliżona do doktryny mazdaizmu. Ponownie mamy więc walkę dobra ze złem, ciemności ze światłem. Tym razem jednak zło zostało uosobione - przyjęło postać Angra Mainju (jest on bratem bliźniakiem Ahura Mazdy). Nie posiada on takich emanacji jak jego przeciwnik. Włada jednak korpusem złych duchów, zaliczają się do nich np. obcy bogowie.
Dobry bóg nie jest w swej walce osamotniony, pomagają mu inni bogowie, święte duchy (Amesza Spenta - Święci Nieśmiertelni, do których prorok zaliczył wszystkich ważniejszych bogów z panteonu mazdaizmu, odbierając im jednak atrybut boskości, stali się oni jakby świętymi ludźmi, którzy po śmierci działają z zaświatów) i człowiek - przez swoje dobre myśli, słowa i czyny.
Ahura Mazda, jak już wspomniałam, stworzył świat, a także wszystko co w nim dobre. W pierwszym etapie poprzez swoje Świetliste Istoty ustanowił wszystko oprócz ognia, co trwało siedem dni, po czym pozostawił to w stanie bezcielesnym i wstrzymał upływ czasu, aby odpocząć. Była to pierwsza epoka świata. Wszystkie twory Ahury były w tym stanie doskonale statyczne i niezmienne - wszystko idealne i na swoim miejscu. Następnie Ahura Mazda stworzył ogień i puścił świat w ruch, uruchamiając upływ czasu i nadając wszystkiemu cielesność. Otworzyło to drogę Angra Maju, który natychmiast zaatakował i skaził wszystkie twory Ahury Mazdy. Zaatakował ziemię, tworząc pustynię, zasolił wodę w morzach, spowodował więdnięcie roślin i śmierć pierwszego człowieka, a na koniec "popsuł" nieskalaną czystość ognia, tworząc dym. Od tego czasu zaczęła się druga epoka - epoka "zmieszania" - walki dobra ze złem, w której obecnie żyjemy. Pod koniec tej epoki nastanie czas sądu ostatecznego, kiedy to Ahura Mazda zstąpi osobiście na ziemię, oddzieli dobro od zła i ustanowi z powrotem doskonały porządek, jednak z zachowaniem czasu, ognia i cielesności. Nastanie wtedy trzecia epoka, epoka Królestwa Bożego na ziemi (świat zostanie oczyszczony przez roztopiony metal). Do ostatecznej walki poprowadzi ludzkość zbawiciel - Saojszat.
Istota ludzka składa się wg zaratusztrianizmu z pierwiastka duchowego i cielesnego. Jest ona uwikłana we wspominaną już walkę dobra ze złem i w każdym ze swoich czynów opowiada się po którejś ze stron. We właściwym wyborze mają jej pomagać daena (lub din - sumienie), urwan (lub rawan - rodzaj wewnętrznego zmysły pozwalającego rozróżnić co dobre a co złe) oraz frawaszi (anioł stróż). W etyce zaratusztrianizmu nie występuje pojęcie grzechu, zastępuje je "zbrukanie". Dusza człowieka ulegnie zbrukaniu, jeśli będzie miała kontakt z plugawymi tworami Angra Mainju. Silnie zbrukana dusza stanie się w końcu zła. Dla takiego człowieka nie będzie już ratunku. Obowiązkiem człowieka jest więc dbanie o czystość duszy. Musi on unikać nieczystych myśli, pokarmu i ludzi. Sam prorok ustanowił listę "nieczystości". Zasady czystości muszą być przestrzegane codziennie. Dotyczą one sposobu ubierania się, diety, a nawet dozwolonych form uprawiania życia płciowego. Zbrukaną duszę można jednakże oczyścić. Istnieją specjalne zabiegi, dzięki którym jest to możliwe. Bywają one bardzo skomplikowane, kosztowne lub czasochłonne.
Po śmierci każdego człowieka czeka sąd. Wszystko, co zrobił, powiedział i pomyślał będzie zważone na wadze Rasznu, który jest pomocnikiem boga Mitry. Dobry człowiek trafi do raju, zły natomiast do królestwa Angra Mainju - gdzie czeka cierpienie, rozpacz i nędza. Rytuał pogrzebowy wyznawców zaratusztrianizmu był (i jest) bardzo skomplikowany. Ponieważ śmierć również jest tworem Angra Mainju, ona także jest nieczysta. Zwłoki człowieka są jedną z najbardziej zbrukanych rzeczy. Nie można ich pochować, bo ziemia jest czysta, ani tym bardziej spalić. Po śmierci, zmarły przebywa więc w domu, gdzie przed jego oblicze przyprowadza się psa, mającego odpędzić złe duchy. Po przeniesieniu ciała do Świątyni Ciszy (musi się to odbyć za dnia), w domu przez trzy dni pali się ogień. W świątyni zwłoki wystawiane są na pastwę sępów, a gdy zostaną tylko kości, mogą być powierzone ziemi.
Istotną rolę w zaratusztrianizmie odgrywał kult ognia. Kultem obdarzano ogień w różnych postaciach. Pierwsze jego świątynie pojawiły się w V wieku p.n.e. Były one reakcją na coraz większą popularność świątyń, w których stawiano posągi poświęcone Anahicie oraz Mitrze. Praktyka ta była obca wywodzącemu się z zaratusztrianizmu zoroastryzmowi. Jej pojawienie wiązało się z bliskim sąsiedztwem Mezopotamii, w której się narodziła. Ogień, czczony wcześniej przede wszystkim w domowym ognisku, przeniesiono do specjalnych budowli, które otrzymały miano "domów ognia". Z czasem zaratusztrian zaczęto nazywać czcicielami ognia - tak silnie utożsamiano ich właśnie z tym kultem. W czasach panowania dynastii sasanidzkiej (od około III do VI wieku n.e.), kiedy zoroastryzm stał się religią panującą, troska o ogień była już religijnym obowiązkiem króla i jego poddanych. Obok ognia królewskiego (umieszczonego w świątyni Atasz Gunsznasp w Tacht-e Sulejman; obecnie terytorium Azerbejdżanu) w tym czasie czczono również Atasz Farnbag (ogień kapłanów) oraz Burzen Mihr (ogień rolników) oraz inne ognie "niższego rzędu".
W każdej świątyni znajdowało się najważniejsze pomieszczenie, o bardzo małych wymiarach, gdzie trzymano ogień. Mogli tam przebywać tylko kapłani, ich rolę spełniali magowie. Na czele stał magupat, który miał pod sobą erhapatów - strażników ognia (obecnie na czele kapłanów stoi dastur). Kapłanów było od dwóch do siedmiu, zależało to od tego, jak ważna była świątynia. Najistotniejsze funkcje pełnili Zot (recytował modlitwy) oraz Raspi (przygotowywał ofiarę). Obaj byli odziani w białe szaty, musieli również zakrywać usta, aby nie skazić ognia. Obowiązkiem "strażników" była opieka nad ogniem oraz składanie mu - pięć razy dziennie - ofiar z pachnideł i drewna. Wierni gromadzili się w pobliżu, aby modlić się i składać ofiary. Obecnie nie wiemy jeszcze jak wyglądały rytuały świątynne, ale istnieje przypuszczenie, że nie różniły się one zbytnio od tych znanych w czasach współczesnych. Wokół najstarszych ołtarzy powstawały sanktuaria, gdyż wierzono, że ogień, który palił się stale ponad sto lat, ma ogromną siłę uzdrawiania i spełniania innych życzeń. Świtą księgą była "Awesta", zwłaszcza przypisywane Zaratusztrze Gaty i Jasna (szczególnie tzw. "Jasna siedmiu rozdziałów").
Obecnie liczbę wyznawców zaratusztrianizmu ocenia się na ok. sto tysięcy. Religia ta występuje głównie na terenach Indii (Bombaj), Iranu oraz Pakistanu.
Sabat
Czym "nowa" czarownica różni się od czarownic i wiedźm dawnych? Otóż czarownica jest nie tylko heretykiem, który odwrócił się od Boga. Ona należy do sekty, która znalazła sobie nowego Boga w postaci szatana. Najmocniejszym dowodem przeciwko każdej czarownicy było jej przyznanie się do uczestnictwa w sabacie i rzekoma przysięga złożona diabłu.
Obraz sabatu czarownic wszedł do historii sądownictwa już w związku z wielkim procesem, który toczył się przeciwko templariuszom w Tuluzie w 1335 roku.
Heretycy musieli przyznać, że wzlatywali na wierzchołki gór, że modlili się do szatana, który ukazywał się im w postaci kozła, że uprawiali rozpustę, wreszcie - pożerali niemowlęta.
Obraz ten w wyobraźni prześladowców czarownic zyskiwał na kolorycie, nowych szczegółach i okrucieństwie.
Kobiety miały przylatywać na sabat (z reguły w czwartki lub piątki) na miotłach, widłach, kijach (w 1727 roku spalono na stosie niejaką Janet Horn, która latała na grzbiecie własnej córki), natarłszy się uprzednio maścią zrobioną z ciała niechrzczonego niemowlęcia, blekotu i wodnej cykuty, co pomagało w wylatywaniu przez komin. Potem (na przykład na "Łysej Górze", to znaczy na każdej górze, gdzie przebywają siły nieczyste) urządzano diabelską mszę, tańczono i ucztowano, jedząc straszne okropności, z reguły niemowlęta i padlinę bez soli i wina.
Sabatowa erotyka, która dawała możliwość skazywania na stos nawet dzieci, będących rzekomo owocem diabelskiego nasienia, również wydawała się nie sprawiać czarownicom żadnej radości; zadawały się one co prawda - do wyboru - z demonami żeńskimi (sukkubami) lub męskimi (inkubami), ale ich uściski, tudzież narządy były nieprzyjemne, zimne jak lód, a sam szatan mimo niejednokrotnie urodziwej twarzy miał zawsze jakieś mankamenty: a to bocianie nogi, a to kłaków za dużo, ponadto cuchnął z reguły kozłem. Kulminacyjnym punktem sabatu było całowanie szatana "pod ogon". Tylko niekiedy bywało ciekawiej, na przykład niejaka pani Goguillon, spalona za czary 24 maja 1679 roku, opowiadała, że jeździła na sabat raz w tygodniu, gdzie jej diabelski kochanek wznosił ją w powietrze we własnym uchu, zamienioną w małego czarnego pieska.
Jaki interes miały czarownice w udawaniu się na sabat i składaniu przysięgi szatanowi? Dzięki temu umiały powodować ulewne deszcze, susze, gradobicia, rzucały uroki odbierające płodność, mogły do woli zatruwać studnie proszkiem sporządzonym z ludzkich kości, rozprzestrzeniać dżumę (przez posmarowanie specjalną maścią klamek), przemienione w koty dusiły niemowlęta, potrafiły rzucić urok, opętać kogokolwiek, uczynić jajko miękkim, a nawet produkować "kolorowe myszy z liścia różanego", w czym specjalizowała się dziesięcioletnia Anna, spalona na stosie w 1703 roku. Umiały również skłócić małżonków, spowodować impotencję (czyli "odjąć ruchome przyrodzenie"). Również za grzech masturbacji nie odpowiadał nikt inny jak podłe czarownice.
Jednym słowem, potrafiły to, co zawsze czyniły czarownice, czyli pomagać albo szkodzić. Głównie jednak szkodzić. Czarownice były bezinteresownie złośliwe. Co ciekawe, diabeł za ich zło i posłuszeństwo nie obdarzał ich ani bogactwem, ani zdrowiem, ani nawet poczuciem bezpieczeństwa. Bo jednej rzeczy nie umiały czarownice na pewno: nie potrafiły nigdy wyrwać się z rąk oprawców. Posiadając wszelkie diabelskie moce, różne zaklęcia i maści były zupełnie bezbronne, gdy je aresztowano, biczowano, torturowano, męczono, palono żywcem.
Mitologia Narodow
Mitologie narodów zawierały odpowiedzi na najważniejsze pytania, umożliwiały obcowanie z sacrum, wejście w czas święty. Dwie najbardziej znane mitologie świata, czyli mitologia Greków i Rzymian są tego doskonałym przykładem.
Co ważne do zaznaczenia to to, ze mitologia nie jest tożsama z religią, jest wobec niej czymś pierwotnym. To na mitach i mitologii kształtuje się rytuał i obrzęd, konieczne wyznaczniki życia religijnego. Nie należy traktować mitologii jedynie jako zbioru baśni i fantazji. Jak pisał o mitach wybitny religioznawca Mircea Eliade, mit w kulturze pierwotnej był opowieścią paradygmatyczną, stanowił fundamentalna prawdę, był święta narracją. Mit pełnił również ważna role w życiu społecznym. Określał normy etyczne, tworzył światopogląd grupy, porządkował przestrzeń zamieszkaną przez ludzi i inne istoty. Mit nie był jednocześnie czymś uniwersalnym. W podzielonym świecie greckim każde państwo, każda wieś miała swoje mity i swoich bogów, którzy mogli być zupełnie nie znani poza tym terenem.
Zanim Grecy stworzyli mitologię czyli przeogromny zbiór uporządkowanych wierzeń przeszli przez kolejne etapy poznawania.
I tak patrząc na kolejne stadia rozwoju religii spotykamy fetyszyzm, a więc oddawanie czci boskiej przedmiotom martwym, które są uważane za siedzibę ducha złego lub dobrego. Fetyszyzm jest czymś naturalnym dla człowieka który widzi tyle rzeczy, których nie rozumie. Pierwotnymi wyobrażeniami bóstwa dla Greków były wiec kamienie, kawałki drzew, czy też całe drzewa, słupy, stożki. W późniejszym okresie dodatkowo ozdabiane w różny sposób, a więc widzimy już zaczątki późniejszego kultu. Fetyszami były przedmioty szczególne. Mogły to być kamienie czy drzewa rosnące przy rozstajnych drogach. Tereny graniczne zawsze uważane były za obszary niejednorodnych mocy, tam właśnie sytuowane było sacrum. Poza tym meteoryty, a więc kamienie szczególne, które przenikały ze świata nieznanego. Przypisywane im były szczególne właściwości, np. obłąkany który usiadł na takim kamieniu odzyskiwał rozum. Również stare, szczególne drzewa były uważane za świętość. Drzewem świętym w wielu kulturach, również w kulturze greckiej był dąb.
Następnie kolejnym wcieleniem siły wyższej były zwierzęta. Uważano je za święte, oddawano im cześć. W najdawniejszej Grecji mogły być również uważane za przodków rodów. Określamy to jako totemizm.. Nazwa pochodzi z języka Indian gdzie "totem" oznacza "zwierzę", "roślinę", "przedmiot". Określona grupa wierzyła, że łącza ja z totemem więzi pokrewieństwa. Totem otaczała cześć, nie wolno było go zabijać ani w jakikolwiek sposób profanować. Totem był znakiem rozpoznawczym dla grupy i czczony był w jej obrębie. I tak na wyspie Samos czczona była owca, w Tebach szczególnym zwierzęciem była łasica, w Delfach natomiast wilk.
Stopniowo bogowie przybierali coraz bardziej ludzkie postaci , następowała antropomorfizacja bogów, i z postaci zwierzęcych zostawały tylko szczegóły. A więc satyr miał już tylko spiczaste uszy, nie był natomiast postacią kozła.
Świat Greków coraz bardziej zaludniał się bogami. Każda czynność miała swojego patrona, każde zjawisko było powodowane przez kogoś innego. Ta mnogość bogów uległa pewnemu przerzedzeniu wraz z pojawieniem się Homera i stworzeniem bogów olimpijskich.
Zanim do tego doszło ludzie zaczęli odkrywać, ze dusza ludzka również ma wpływ na świat rzeczywisty. W Grecji dusza człowieka wyobrażana była w postaci małej laleczki zwanej "kore" która zamieszkuje ciało człowieka i jest widoczna przez źrenice oka. Mogła ona czynić dobro i zło. Po śmierci człowieka, kiedy przenosi się w zaświaty, uzyskuje dar jasnowidzenia, może zsyłać prorocze sny, lecz także może skazywać na chorobę czy obłąkanie. Tak jak we wszystkich kulturach, za szczególnie niebezpieczne uważali Grecy dusze tych ludzi którzy zmarli przedwcześnie, śmiercią tragiczną. Świat Greka był więc zaludniony przez demony, siły nieczyste, przed którymi należało się chronić czy to śpiewami czy hałasem.Świat Greka zaludniały również duchy. Wiara w duchy zwana jest animizmem. Animizm od "anima" "dusza" i "animo" "ożywia". Wraz z animizmem świat człowieka się podwoił. Powstała dychotomia, czyli podział dwuczłonowy między przedmiotem a tym co stanowi istotę przedmiotu. Istota przedmiotu jest niewidzialna ale konieczna. Tak tez rzeczywistość uzyskuje dwa wymiary :widzialny i niewidzialny. Wraz z animizmem panuje również manizm, czyli kult zmarłych przodków. Grecy wierzyli ze zmarły był potęga, mógł w każdej chwili wrócić, a jego powrót zwiastował nieszczęścia. Konieczne więc były obrzędy przejścia zamykające mu drogę powrotną. Aby przebłagać dusze, konieczny był płacz, poza tym ofiary ze zwierząt, obchodzono stypę i Zaduszki – zastawiano stół dla zmarłych.
Z kultu duchów rozwinął się kult herosów, czyli ludzi wybitnych szczególnie czczonych po śmierci.
Ważnym etapem rozwoju religii greckiej i mitologii było pojawienie się Homera i Hezjoda. Oni stworzyli najbardziej znane i typowe postaci bogów. Jak pisze Herodot :"Hezjod i Homer stworzyli dla Greków cały system bogów i dali bogom przydomki i każdemu z nich wyznaczyli zakres władzy i utrwalili jego postać". Dwaj poeci wprowadzili porządek w chaos jaki panował, ustalili jasne zależności. Poza tym za ich sprawa dokonał się znaczący przełom. Świat do tej pory pełen duchów, sił nieczystych zaczął się porządkować. Miejsce niezliczonej masy bożków zajęli bogowie olimpijscy. Bogowie ci zostali skonstruowani w wyobraźni na podobieństwo Greków, podobnie wyglądali, mieli podobne problemy, poza tym mieli także ludzkie cechy charakteru – te pozytywne i negatywne. Bogowie rządzący światem stawali się coraz bliżsi, każdy z nich miał swoja jasną i znana ludziom historię. Znika już "deus otiosus", czyli "bóg oddalony" o nieznanej biografii i historii , a na jego miejsce przychodzi bóg z ludzka twarzą, wyróżniający się nieśmiertelnością. Nastąpił rozdział religii, na ta oficjalna z bóstwami Homera i na ta ukrywaną – ludzie bowiem nie przestali wierzyć w złowieszczą moc duchów. Również dążenie do uniformizacji religii się nie powiodło. Ciągle obecne były różnice między bóstwami czczonymi w poszczególnych gminach. Każdy czcił innego boga i nie istniał kult najwyższego spośród bogów. Dla każdej gminy, czy nawet człowieka najważniejszy mógł być zupełnie inny bóg.
Mitologia grecką czerpała również z innych obszarów świata a więc, rozpowszechnił się na terenie Grecji kult Izydy i Ozyrysa ( bóstw egipskich), a także kult Kybelle z terenów Azji Mniejszej.
Cecha ciągle w religii greckiej obecna był politeizm, jako wiara w istnienie wielu bogów rządzących światem. Prawdziwa mocą dysponuje bóg i tylko on ma możliwość zmiany rzeczywistości. Politeizm jest już uważany za religię. A wiec mitologia tworzyła świat ludzi i określała doświadczenia człowieka. Mitologia grecka była dla Greków niezbędnym źródłem doświadczania własnej tożsamości.
Mitologia i politeizm były także niezbędnym etapem dojścia do monoteizmu, którego pierwsze próby pojawiły się dzięki Ksenofanesowi z Kolofonu. Krytykował on antropomorficzne wielobóstwo i głosił wiarę w jednego boga.
Mitologia niosła Grekom nadzieje i była przez nich traktowana poważnie. W ten sposób rozumieli oni świat..
|